Szczerze,
muszę przyznać, że w tym miesiącu paczka mnie zaskoczyła. Nie
mówiąc o tym, że magicznie sama pojawiła się w moim domu, co nie
zostanie pewnie wyjaśnione. Uważam, że są trzy opcje, to robota:
„dobrego ducha listonosza”, Jacka Sekllingtona ratującego
Święta, albo któregoś z moich sąsiadów. Tak... wiem, że
ostatnia możliwość jest najbardziej prawdopodobna, ale wierzę w
magię i tyle. Mniejsza o to, ostatnie paczki średnio mnie
satysfakcjonowały, jednak uważam, że w tym miesiącu się to
zmieniło.
Przede
wszystkim, nie było jednej rzeczy w tej paczce, która by mi nie
odpowiadała. Wszystko mi się podobało. Zwłaszcza koszulka, którą
wyjęłam jako pierwszą. Nie miałam wcześniej koszulki z nadrukiem
„Firefly”, a kto nie chciałby właśnie takiego print'u?!
Uważam, że to świetnie zaprojektowana grafika. Poza tym, jest
czarna! Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że po pierwsze, nie
każdy jest taki monochromatyczny w ubiorze jak ja i po drugie, że
dzięki nim (Geek Fuel) pojawia się odrobina koloru w mojej szafie. Jednak, to
czerń, a czerń się nosi najlepiej, bez względu na płeć.
Gra
w dzisiejszym miesiącu to „Luckslinger”, a do niej dołączona
była sakiewka z dwoma dużymi drewnianymi kośćmi sześciościennymi.
Dla mnie bardzo przydatna rzeczy, bo gram dużo w różne gry
planszowe i karciane. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale jak
chcecie dowiedzieć się o paru fajnych grach (zwłaszcza na imprezy), to napiszę o tym
większego posta, dajcie mi znać w komentarzach.
Oczywiście,
znalazły się też żelki, odpowiednie do pory roku. "Doc of the dead
gummy brains", jak głosi nadruk na opakowaniu. Lubię różne dziwne
i obleśnie dla niektórych rzeczy, dlatego na pewno je zjem. Poza
tym, nie mam wiele okazji, aby mówić „I eat brains! Brains!
Brains!”. Swoją drogą, wiedzieliście, że "Doc of the Dead" to dokument o pasjonatach "kultury zombie"? Zaintrygowało mnie to, dlatego muszę go obejrzeć.
Kolejną
rzeczą było ozdobne smocze jajo z „Gry o tron”, które ma dwie
pokrywki. Jedną jako stojak na szczoteczki, a drugą w całości,
czyli możesz wsadzić tam co chcesz. Widziałabym je w kuchni.
Niestety nie pokażę Wam odpakowanego, bo w chwili obecnej mój dom
przechodzi remont i jest totalny roz... ykhm …wał. W obawie, że
to samo stanie się z jajem wolałam go nie ruszać.
Ostatnią
rzeczą jest figurka. Swoją drogą, jaką Wy dostaliście? Wiem, że
niektórzy z Was subskrybują paczkę. Mi dostał się Jason z
„Piątku trzynastego”.
Jak
podobała się Wam ta paczka? Piszcie ;)
Komentarze
Prześlij komentarz