Wczoraj
dowiedzieliśmy się, że nowy Doktor będzie… kobietą, a zagra
go/ją Jodie Whittaker. Jako, że wczoraj byłam w trasie, dzisiaj
chciałabym wyrazić swoje odczucia na ten temat.
Po
pierwsze, jestem kobietą, ale nie chciałam, żeby kobieta grała
Doktora. Jednak przedostatni odcinek bieżącego sezonu wzbudził we
mnie przerażenie, że tak jednak może się stać. Chodzi mi o
fragment, kiedy Doktor i Bill siedzą na dachu, a on tłumaczy jej,
że Władcy Czasu nie są tak ograniczeni płciowo jak ludzie,
dlatego nie mają problemu z nietolerancją. Nie chodzi mi jednak o
sam fakt, że Doktor będzie kobietą. To jest ok, inne, ale do
zaakceptowania. Boje się, że zniszczą serial, a 13. wcielenie okaże
się niefortunne. Prawda jest taka, że to scenariusz niszczy tego
typu role kobiece. Postać Missy udowodniła, że potrafi dorównać
Mistrzowi, ale wciąż była to postać poboczna.
Moje
obawy pogłębia fakt ogromnych zmian, bo oprócz zmiany płci, mamy
zmianę scenarzysty i zakładam, że towarzysza. Z drugiej strony
myślę o odcinku „Flatline”, w którym Jenna Coleman, wcielająca
się w rolę Clary, musiała przejąć obowiązki Doktora i zagrała
go niesamowicie dobrze, tak napisaną rolę kobiecą, mogłabym
oglądać, mogłaby mnie wciągnąć. Mam ogromną nadzieję, że
napiszą ją dobrze, to jest kluczowe, bo sama Jodie Whittaker jest
świetną aktorką.
Mam
strasznie mieszane uczucia względem tego wyboru. Z jednej strony
jestem zadowolona i podeksytowana, a z drugiej przerażona. Szczerze spodziewałam się, że kiedy Doktor zostanie kobietą będę zła, nie spodziewałam się po sobie takiej reakcji. W każdym razie, trzymam
kciuki za nią i jako Whovian – serdecznie witam w rodzinie.
Wygląda trochę jak Joanna Brodzik
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówcą
Usuń