Blog
wraca do działania. Wiem, że nie było mnie tutaj od miesiąca,
jednak postaram się to Wam wynagrodzić. Powracam z podsumowaniem
miesiąca.
W
styczniu moje życie, cóż, było intensywne, mam nową pracę,
starą zresztą też, mam remont – kolejny i w międzyczasie
wyjechałam na termy do Chochołowa, na dwa dni relaksu. W ubiegłym
miesiącu z pracy najpóźniej wróciłam do domu o 22, dlatego mam
nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobecność. Musiałam wszystko
sobie poukładać, tak aby znaleźć czas na bloga. Z tego powodu,
przynajmniej na razie, zdecydowałam się do przywrócenia formatu
dwóch postów tygodniowo, bo boje się, że więcej nie ogarnę.
Oczywiście, jeśli będę mieć czas, lub będzie coś fajnego do
opisania, będzie tych postów więcej.
Usiadłam
do tego posta i uświadomiłam sobie, że nie mam ulubionej premiery
filmowej miesiąca. Nawet nie wiem, co wyszło w styczniu! Dlatego…
przejdźmy dalej.
Oglądałam
za to dwa seriale, jedno to anime „Fullmetal Alchemist:
Brotherhood”, które jest całkiem spoko – nie jestem z tych, co
zachwycają się anime, więc musicie mi wybaczyć nie rozwijanie
opinii bardziej. Prawie kończę oglądać serial, już live-action,
„Dark”. Muszę przyznać, że jest dobry, z odcinka na odcinek
pojawia się więcej pytań, na które ciężko domyśleć się
odpowiedzi i można snuć po drodze przeróżne teorie. Uwielbiam
kino europejskie – zwłaszcza niemieckie, brytyjskie i francuskie.
Muszę przyznać, że nie jest to horror, natomiast w porównaniu do
„Stranger Things” jest mroczniejsze i przede wszystkim ma
bardziej zaawansowaną historię, mnóstwo wątków z przeróżnymi
postaciami, które musiały być naprawdę dobrze przemyślane oraz
skrupulatnie skonstruowane, aby serial mógł zachować swoją
konwencję. Serial nie ma wodotrysków jak przeciętne kino
Hollywoodzkie – dlatego mi się podoba. „Dark” to
dreszczowiec/sci-fi.
W
styczniu kupiłam dwie książki z gatunku poradnik, zazwyczaj nie
czytam tego typu literatury, gdyż uważam, że po pierwszych kilku
stronach książki autor przekazuje wszystko, co znajduje się w całej
książce, a reszta to grafomania – tak przeczytałam chyba trzy
rozdziały z „Grilboss”, po czym mi się znudziła. Kupiłam je
jednak z dwóch powodów: po pierwsze, interesuje mnie minimalizm i
kreatywność, po drugie, chce spróbować doczytać poradnik do
końca, to wyzwanie, które sama sobie rzuciłam.
Kupiłam
też terminarz i dyktafon – głównie do pracy, ale je uwielbiam.
Oprócz
tego kupiłam sobie koszulkę z „Autostopem przez galaktykę”.
Post
o „Dark” z pewnością się pojawi, kiedy dokończę sezon. W
planach mam też kilka innych postów, o różnych serialach.
Niedługo pojawią się do przeczytania, będę miała kilka
niespodzianek, planuję przywrócić posty, których dawno nie
robiłam i mam nadzieję, że się Wam spodobają. Do przeczytania!
Komentarze
Prześlij komentarz