Wiem,
że z pewnością jestem jedną z ostatnich osób, które o tym
piszą. Mimo wszystko, w dzisiejszym poście przedstawię Wam serial
„Dark”, kolejną oryginalną produkcję Netflix’a. [Bez Spoilerów]
![]() |
Źródło: netflix-nederland.nl |
Trochę
pisałam już o „Dark” w „Ulubieńcach Stycznia”, dlatego
część rzeczy może się powtórzyć. "Dark" opisuje losy ludzi, żyjących w małym miasteczku w Niemczech, w którym większość osób pracuje w elektrowni atomowej. W pewnym momencie bez śladu znika Mikkel, mały chłopiec, który był pod opieką brata i grupki jego przyjaciół. Zaczynają się poszukiwania chłopca, w mieście zaczynają zdarzać się dziwne rzeczy, po czasie znika kolejny chłopiec.
![]() |
Źródło: vvox.it |
Uwielbiam kino europejskie
(poza hiszpańskim, po prostu do mnie nie trafia), a ten serial ma cechy typowego kina niemieckiego. Nie znajdziecie w nim od groma akcji,
mimo że dużo się dzieje. Nie brakuje ludzkich emocji, zwykłych
szarych ludzi, zawiłości. Podoba mi się to, jak postacie są
przedstawione, jak dobrze dopracowane. To serial, przy którym należy
myśleć i jest przede wszystkim dla dojrzałego widza, który
potrafi docenić więcej, niż Hollywoodzki przerost formy nad
treścią. Oczywiście, ciekawy jest wątek przemieszczania się w czasie oraz przestrzeni, a także wzajemnego wpływu na siebie przyszłości, teraźniejszości i przeszłości. „Dark” to na prawdę mroczny dreszczowiec/sci-fi. Sezon ma
całkiem zaskakujące zakończenie, jednak nie jest niemożliwe do przewidzenia. W
sumie, serial mi się podoba i z chęcią będę oglądać drugi
sezon, kiedy takowy się pojawi. Do tych, którzy chcą go oglądać, bo jest jak "Stranger Things" - nie jest jak "Stranger Things".
![]() |
Źródło: F5 |
Komentarze
Prześlij komentarz