Komiksowe genezy #11 Lobo

Dawno nie wspominałam na blogu o moim ukochanym Ważniaku, czas to zmienić. Przed Państwem geneza najlepszego antybohatera świata komiksu – Lobo, ostatniego Czarniana. Wskakujcie!

Źródło: Suggest-keywords.com


Lobo przyszedł na świat na planecie Czarnia, na której żyły najbardziej pokojowo nastawione istoty we wszechświecie. Istoty te, były doskonałe i szlachetne, a ich planeta była krainą szczęścia oraz spokoju. Jednak Lobo, no cóż… od niemowlęctwa był zupełnie odmienny od reszty swojej rasy. Akuszerka, która asystowała przy porodzie, zatraciła się w szaleństwie, uważając, że diabeł przyszedł na świat. Nic dziwnego, maluch wychodząc z łona matki odgryzł jej cztery palce, których nie chciała sobie wyhodować (Czarnianie mają niesamowite zdolności regeneracyjne). Czarnianie zaczynali snuć teorie na temat pojawienia się Lobo właśnie na ich planecie, w końcu w tak pokojowej krainie, w której nie było sprzeczek, kłamstw i agresji nie mógł tak po prostu pojawić się osobnik, mający zamiłowanie do mordu od chwili przyjścia na świat.

Źródło: Lobo: Bastich, Inc.

W późniejszym okresie z rąk Lobo zginął dyrektor jego szkoły, który ostatnim tchnieniem życia, kazał stworzyć pojęcia kary, więzienia i policji, na wszelki wypadek, jednak nikt na Czarni nie wiedział co te pojęcia mogą znaczyć. Koniec końców, Lobo wybił całą swoją planetę, aby być niepowtarzalny, nie podobny do nikogo. Zamieszkał w samotności na krańcu wszechświata, ze stadem kosmicznych delfinów, które uważa za najdoskonalsze istoty w całym wszechświecie. Po czasie pojmała go intergalaktyczna agencja L.E.G.I.O.N., dla której zaczął pracę jako łowca głów.

Źródło: wallpapercraft.net

Komentarze