Serialowe nowości #6 "American Gods"

Jeśli czytacie tego bloga regularnie, pewnie wiecie, że Neil Gaiman to jeden z moich ulubionych autorów. Natomiast, „Amerykańscy Bogowie” to serial na podstawie jego książki, o tym samym tytule. Nie znaczy to, że będę chwalić serial, większość fanów narzeka na adaptacje książek.

Źródło: Den of Geek


Nie mogę powiedzieć za dużo, w końcu serial ma dopiero pięć odcinków. Mogę jednak przyznać, że zrobili kawał dobrej roboty. Niektóre kwestie, czy dialogi są niemal cytowane z książki. Widać wysoki budżet na serial i niesamowitą pracę kamery, skupiającą się na ciekawych ujęciach drobiazgów. Wydaje mi się to charakterystyczne dla seriali STARZ, może dlatego, że w „Demony Da Vinci” przedstawiali wszystko podobnie – pięknymi ujęciami drobnostek, czy zwolnionym tempem scen akcji. Nie mniej, praca kamery w tym serialu jest czymś niesamowitym. Serial jest do tej pory wystarczająco wierny książce, abym nie czuła się zniesmaczona, jak w przypadku „Gwiezdnego pyłu”. W końcu autor zadeklarował, że będzie pilnował pod tym kątem produkcji, zrażony adaptacją jednego ze swych dzieł.

Źródło: www.goodreads.com

Książka jest mocna, równie mocna jak serial, jeśli chodzi o sceny seksu, czy krwawe jatki. W książce nie ma tylu wulgaryzmów, ale czytałam tylko po polsku, więc może to być wina tłumacza. Widoczne są jednak zmiany w fabule, drobne, ale widoczne. Poza tym, zmienili kolejność wydarzeń pobocznych akcji. Nie do końca wiem dlaczego, natomiast nie przeszkadzało to w niczym szczególnie. Coś, co jest minusem tego serialu to hektolitry bryzgającej krwi, po pierwsze to nie realne, po drugie sądziłam, że kino już z tego wyrosło. Pomimo tego, te ujęcia są tak świetnie nakręcone, że nie można się na to złościć, za bardzo.
 
Źrodło: Vulture

Serial został bardzo klimatycznie nakręcony, póki co świetnie dobrali aktorów, nawet tych, którzy nie zgadzają się wyglądem z książkowym opisem, jak główny bohater Cień. Jestem zachwycona ścieżką dźwiękową i napisami początkowymi, które są niesamowite. W sumie nie mam za bardzo powodów, puki co, do narzekania. Uważam, że serial jest świetnie zrobiony. Brakowało mi w moim spisie seriali, czegoś co jest jednoznacznie dla dorosłych. Czegoś brutalnego, bezpośredniego, mającego trochę gdzieś polityczne uprzejmości, mówiącego w prost o rasizmie, nie udającego, że świat nie jest też zepsuty. Pokazującego, że są równi i równiejsi, że ludzie zaczęli czcić przedmioty, dobrobyt, tanią rozrywkę. Ukazującego zapominanie przez ludzi najważniejszych aspektów życia, a przede wszystkim zaprzestania szukania magii w życiu.

Źródło: Shadow and Act

Szczerze polecam go wszystkim widzom dorosłym, nie zawiedziecie się. 

Komentarze