Uraczę
Was dzisiaj kolejnym długim postem o podróżach. Tym razem pokażę
Wam, dlaczego Holandia jest świetnym miejscem na wczasy.
Amsterdam |
Do
Holandii pojechaliśmy w czwórkę i postanowiliśmy spać w dwóch
miejscach. Na początek wzięliśmy dwie noce na łódce. Spotkałam
się z tym, że wiele osób myślało sobie „WTF, nie widzę w tym
nic fajnego”, otóż moim zdaniem było to coś innego. W końcu,
nie tak wiele osób może pochwalić się noclegiem na łodzi na
Holenderskim kanale (no może poza Holendrami i ich pływającymi
domami). Miasteczko, w którym byliśmy zacumowani nazywało się Poelijk
i znajdowało się pomiędzy Hagą a Rotterdamem, na dodatek leżało
nad morzem. W Holandii są ogromne plaże, a końcem sierpnia był
jeszcze upał, stąd wiele osób korzystało z plaży oraz morskich
kąpieli. Na plażach Holenderskich pobudowane są knajpy, my
zagościliśmy dwa razy w „De Kust” i szczerze, to jedna z
niewielu restauracji, w których spróbowałam praktycznie
wszystkiego z menu. Osobiście nie spodziewałam się takich
ciekawych miejsc wypoczynkowych i plaży w Holandii. Z pogody
wyczytaliśmy, że nie będzie za ciepło, więc nie spakowałam się
na upały, a potem chodziłam w długich spodniach gotując się w
środku.
Celem
naszej pierwszej wycieczki była Haga, gdzie zwiedziliśmy
Mauritshuis, a za wizytę w nim dostaliśmy darmowe bilety do Galerij
Prins Willlem V. Większość muzeów w Holandii to ogromne galerie
sztuki, co dla mnie było jak raj. Później zawitaliśmy do muzeum
iluzji optycznych, które nie powiem, było czymś innym i ciekawym.
Całe muzeum było poświęcone jednemu artyście M. C. Erscher,
który uwielbiał iluzje optyczne, zajmując się wyłącznie nimi,
obliczając matematycznie wzory, aby jego prace były idealnym
odwzorowaniem. Na koniec pojechaliśmy na plażę Sheveningen, aby
przejść się po molo, na końcu którego stał ogromny diabelski
młyn.
Następnego
dnia musieliśmy opuścić naszą łódź, spakowani pojechaliśmy na
wybrzeże w Kijkduin, aby jeszcze raz przejść się po wydmach oraz plaży,
później przemieściliśmy się do wynajętego przez nas domu.
Kolejną
wyprawą był Rotterdam, w którym postanowiliśmy odwiedzić Museum
Boijmans, w którym znajdują się prace nie tylko największych
Holenderskich twórców, ale między innymi, mojego ulubionego
artysty Salvadora Dali. To muzeum nie jest tak zatłoczone, więc
spacer po nim był niesamowicie przyjemny. Dzięki temu muzeum
spełniłam jedno z moich życiowych pragnień, mianowicie zobaczenie
dzieł Dalego na własne oczy i nie sądziłam, że aż takie
wrażenie to na mnie wywrze, zwłaszcza, że jestem osobą daleką od
wzruszeń. Mogłabym tam zostać i miesiącami wpatrywać się w
„Twarz wojny”.
Rotterdam
to interesujące miasto, niestety na wiele więcej nie mieliśmy
czasu, poszliśmy jedynie na kawę i sernik, po czym przeszliśmy się
do portu, by zobaczyć najsłynniejszy most w Rotterdamie, oraz pod
galerię handlową, która jest jednym na ciekawszych budynków w
okolicy.
Następnego
dnia pogoda nie dopisywała, ale nie przeszkadzało to szczególnie,
bo zaplanowaliśmy wyprawię na morze Wattowe. Pojechaliśmy więc
samochodem, później promem na wysepkę, gdzie mogliśmy obserwować
odpływ. Czasami na wattach są tak wielkie odpływy, że można
przejść z wyspy na wyspę. Ten taki nie był, jednak ciekawie
chodziło się po dnie morza północnego.
Teraz
przejdę do jednego z najważniejszych punktów wyprawy –
Amsterdamu. Stolica Holandii zajęła nam trzy dni. Kupiliśmy
oczywiście karty I Amsterdam, z powodu wejściówek do muzeów,
darmowej komunikacji miejskiej GVB oraz rejsu. Najsłynniejszym
muzeum w Amsterdamie, jest Rijks Museum, w którym jest ogromna
wystawa Rembranta, jest to duma stolicy, gdyż malarz był rodowitym
amsterdamczykiem. Muzeum jest ogromne i chodzenie po nim zajmuje
kilka godzin. Jednak najciaśniej było w Muzeum Van Gogh’a, które
znajdowało się nieopodal. Można w nim zobaczyć dzieła artysty,
są w nim te najsłynniejsze „Słoneczniki”. Tuż obok było
Muzeum Sztuki Współczesnej – Stedelijk Museum. Oczywiście
byliśmy też przy napisie I Amsterdam, jednak nie zrobiliśmy zdjęć,
bo było za dużo ludzi.
Poszliśmy
również do ZOO, w którym są nietypowe wybiegi dla zwierząt.
Większość jest stylizowana na warunki naturalne, w jakich żyją
zwierzęta. Można wejść na wybieg dla kangurów, czy stać obok
wolno biegających małpek, lemurów i jaszczurek. Trafiliśmy też
na pokaz tresowanych fok. Obok ZOO znajduje się muzeum/ZOO mikrobów
– Micropia, w której można pooglądać mikroby pod mikroskopami
i dowiedzieć się ciekawych rzeczy na ich temat. Muzeum jest bardzo
interaktywne, polecam to jako miejsce zwłaszcza na wypad z dziećmi,
bo widać, że głównie dla dzieci zostało stworzone, w końcu
zbiera się w nim pieczątki z mikrobami. Na koniec poszliśmy na
rejs Lovers Canal Cruise, jako formę odpoczynku od całego dnia
chodzenia. Wbrew pozorom, nie był to rejs dla zakochanych, ale
zwyczajny rejs z przewodnikiem opływający najważniejsze miejsca w
Amsterdamie, opowiadający jego historię oraz ciekawostki. Każdy
dostawał jednorazowe słuchawki, które podpinało się do ścianki
przy miejscach siedzących. Można było wybrać język przewodnika –
i tak, był polski (z pośród 19 języków świata do wyboru). W
Amsterdamie znaleźliśmy sklep z komiksami – Henk i przywieźliśmy
do Polski dla siebie kilka zeszytów.
Ostatnią
wyprawą było Zaans Schans, czyli skansen z wiatrakami, w którym
wypożyczyliśmy rowery, aby się przejechać po nim i miasteczku
przylegającym do niego. Wszystkie wiatraki na terenie skansenu są
czynne, a większość z nich wytwarza olej z kakaowca, dlatego w
okolicy niesamowicie pachnie czekoladom. Znajdują się tam również
sklepy z czekoladkami, proponuję jednak pojechać do miasta po
drugiej stronie rzeki, znajduje się tam uroczy sklepik, w którym
znajdziecie czekoladowe produkty znacznie taniej niż w skansenie.
Oczywiście można wchodzić do wiatraków, żeby zobaczyć je w
środku – jeśli będziecie tam, nie wchodźcie do pierwszego,
każdy w środku jest podobny, a w pierwszym są tłumy ludzi,
najlepiej pójść, do któregoś z następnych.
Oto
cała moja przygoda z Holandią, mam nadzieję, że niczego nie
pominęłam. Wiem, nie mam zdjęć wszystkich miejsc, w niektórych po prostu nie było wolno ich robić. Jeśli macie jakieś pytania, zachęcam do komentowania
poniżej.
Komentarze
Prześlij komentarz