Luty
to miesiąc zakochanych… ten post jednak nie wiele będzie miał z
tym wspólnego. Wskakujcie!
W
Lutym byłam aż na jednym filmie, jednak niezmiernie mi się
podobał. Uważam, że zyskał miano jednego z tytułów, do których
wracać będę na przestrzeni lat. Więcej na ten temat możecie
przeczytać tutaj.
Nadrobiłam
natomiast seriale, po pierwsze skończyłam „Mindhunter” i
serdecznie go polecam, choć mam problem ze zżyciem się z głównym
bohaterem, wejściem w jego skórę, czy utożsamieniem się z nim,
jakkolwiek by tego nie nazwać. Z pewnością stworzę bardziej
szczegółowego posta na temat tego serialu. Oprócz tego, zaczęłam
oglądać „Altered Carbon” i mimo, iż widziałam dopiero dwa
odcinki serial niesamowicie mnie wciągnął. Całą sobą
pochłaniam, każdy nowy serial Sci-Fi. Kiedy dokończę sezon z
pewnością opublikuję coś na blogu.
Z
nakręconego świata przejdźmy do życia codziennego. Kupiłam
kolejną roślinkę do domu, w chwili obecnej mam ich 6. Tym razem
jest to Fikus Ginseng i ma na imię Flash, bo jego korzeń jest w
kształcie leniwca – to nie ja wymyśliłam a mój mąż.
Poza
tym, kupiłam sobie nowe spodnie od piżamy. Różowe! W pandy!!
Jedzące pączki!!! To dla mnie najbardziej ekscytująca rzecz w tym
miesiącu! Jeśli nie wiedzieliście, że ktoś może aż tak
egzaltować zakup spodni w pandy, to już wiecie - może.
Mogę się też pochwalić sukcesem w realizacji noworocznych postanowień. Po pierwsze, mój pierwszy artykuł został opublikowany w tygodniku regionalnym, natomiast drugi artykuł mojego autorstwa trafił na pierwszą stronę jego najnowszego wydania. Także, jestem z siebie dumna.
Komentarze
Prześlij komentarz