Wróciłam
i mam nadzieję, że wybaczycie moją nieco dłuższą niż
zapowiedziałam nieobecność. Oczywiście, przygotowałam dla Was
moich ulubieńców.
Zacznę
od serialu i jest nim Peacher – jak zwykle niesamowity sezon. Wiem, że nie każdemu może się podobać jako serial, jednak do mnie jego inność przemawia.
Miałam tydzień wypoczynku na Santorini, który był cudowny i
cały ten wyjazd jest moim ulubionym wyjazdem, jak do tej pory. Tym
razem wczasy bardziej spokojne, ale szczerze takich potrzebowałam,
bo ostatnie kilka miesięcy czułam się zmęczona jak wielbłąd po karawanie.
Na
Santorini nabyłam różowego flaminga, nadałam mu imię George, czyli Jerzy, jeśli preferujecie polskie imiona dla dmuchanego ptactwa.
Najbardziej jednak cieszę się na wrzesień, bo zapowiada on początek jesieni, która jak wiecie, jest moją ulubioną porą roku, dlatego teraz mam w przygotowaniu kilka fajnych postów, które mam nadzieję, że Wam się spodobają.
Komentarze
Prześlij komentarz