Subiektywnie #34 „Aquaman”

Na ten film czekała duża część widzów i szczerze przyznam, że był dobry. Okazał się on najbardziej kasowym filmem DC ostatnich lat. Nic dziwnego występował w nim w końcu Jason Momoa. Poniżej mogą znajdować się spoilery.

Źródło: visitnorway.fr

Ten film miał wiele dobrych momentów, wręcz niesamowitych momentów. Pokazał również, że Uniwersum DC Comics ma do zaoferowania znacznie więcej, niż pogrążone w mroku Gotham City. Do kolorowego świata Aquaman’a dorzucono wielką dozę humoru połączoną z mrokiem kryjącym się w głębi samego Arthura i zrobili to bardzo dobrze. Przypadła mi do gustu ścieżka dźwiękowa, efekty specjalne, ale najlepsze było wielkie wejście Aquaman’a, po prostu niesamowicie zrobione. Oprócz tego, co zawsze podobało mi się w filmach DC, czego brakuje mi w Marvel’u, jest troska superbohaterów o zwykłych ludzi, nawet w trakcie bitwy myślą najpierw o szarym człowieku, który jest pod ich ochroną i są w stanie poświecić się, bo pamiętają za kogo walczą. Szczególnie było widać to w tym filmie – mam na myśli scenę z kościołem na Sycylii. Uważam także za ciekawy, motyw konfliktu wewnętrznego Arthur’a, czyli chcę pomagać ludziom, ale nie jestem ich bohaterem, bo się nie nadaję na wzór i chcę być człowiekiem, a nie władcą, jednak nie mogę pozwolić na akt przemocy zagrażający obydwu światom.

Źródło: browardpalmbeach.com

Skoro już się pozachwycałam to przejdę do negatywów. Umówmy się szczerze, historia przestawiona w filmie „Aquaman” nie należała do oryginalnych. Powielała motyw znany ludzkości od dawna, historii dwóch braci, złego i dobrego, tego pragnącego władzy i jej nie chcącego. W sumie to jest jedyne, co mam temu filmowi do zarzucenia.

Źródło: Collider

Co Wy sądzicie o tym filmie? Byliście już na nim, czy dopiero zamierzacie obejrzeć?

Komentarze