Słuchajcie!
Słuchajcie! To dwunasty post z serii, co oznacza, że pierwszy rok
bloga już minął. Teraz
przejdę, do właściwej treści – moich ulubieńców.
Jak
zwykle, zacznę od filmów. W zeszłym miesiącu było mnóstwo
premier. Dlatego, na początku zaznaczę, od tego, że każdy tytuł,
o którym pisałam będzie miał klikalny tytuł, jeśli ktoś, kto
nie czytał, a chciałby się z moją subiektywną opinią zapoznać.
Zacznę
od „Logana”, który był genialny i z pewnością nie muszę
tłumaczyć dlaczego. Nie wiem, czy wspomniałam, o tym w recenzji,
ale sceny miały przepięknie dobraną kolorystykę, która samemu
filmowi nadawała odpowiedni charakter oraz nastrój.
„Kong”
to kolejny film z serii „odświeżam klasykę i dodaje jej coś od
siebie”, których w ostatnich latach można zauważyć multum. Nie
zaprzeczę, podobał mi się, bardzo, jednak oddzieliłabym go,
od klasycznego „King Konga”.
„Piękna
i Bestia”. Tak. O tym nie pisałam. Wiem, że wszyscy są podjarani
Emmą Watson i w ogóle. Moim zdaniem, ten film jest dobry, ale
animacja była 100 razy lepsza oraz bardziej wzruszająca. Filmy różnią
się zasadniczo niczym. Nowa adaptacja była fajna, ale moim zdaniem
zbędna. Nie mam właściwie nic więcej do powiedzenia na ten temat,
dlatego nie pisałam o tym posta.
„Power
Rangers”! Oczywiście! Z jednej strony, to nie to samo, co pamiętam
z dzieciństwa. Zwłaszcza Rita. Co nie zmienia faktu, że to co
zrobili, było świetne.
„Life”
to tytuł, na który nie mogłam nie iść z moim sercem zapalonym do
sci-fi. Świetna obsada i świetny film.
„Ghost
in the Shall” jestem strasznie podekscytowana, ponieważ to sci-fi
i cyberpunk. Oglądałam go już, a recenzja niedługo się pojawi,
wówczas tytuł w tym akapicie, również się zaświeci.
Nowy
serial to „Iron Fist”, o którym również pisałam. Jednak moim
ulubieńcem w zeszłym miesiącu jest „the OA”, który jest inny
niż większość tego, co oglądam, za jakiś czas pojawi się o nim
post.
W
zeszłym miesiącu czytałam „Amerykańskich Bogów”, żeby
przypomnieć sobie wszystko zanim zacznę oglądać serial. Jednak
jako, że to bardzo gruba książka, a musiałam też dużo czytać
do pracy, nie ogarnęłam za dużo, dla przyjemności, niestety.
Pochwalę
się także, moimi nowymi zakupami. Oto one! Drugą część
zamówiłam przedpremierowo i nie mogę się doczekać, aż do nich
zasiądę.
Przyjaciel,
który był w USA przywiózł TO. Tak zajebisty prezent, że muszę
się nim pochwalić wszystkim. TA DA!
Kupiłam
też dwie męskie koszulki z Jokerem w House. Tak… Kobiety
specjalnie kupują oversized tees, albo sukienki w ich kroju, a ja
kupuje po prostu męskie. Nie za bardzo przejmuję się tym, co jest
napisane na metce, czy to chłopięce, męskie, damskie. Zrobię
posta z czym je ubieram i jak to wygląda.
W marcu byłam w Katowicach i zahaczyłam o antykwariat, w którym zawsze są jakieś komiksy. Kupiłam kilka, które mnie interesowały oraz jeden tytuł na próbę.
Na mojej półce pojawiły się także, dwie nowe części Wielkiej kolekcji komiksów DC.
Dostałam
wreszcie meble i będę zamawiać obrazy, jeden z serialu „Mervel’s
Jessica Jones” (wiem, co o nim pisałam, ale intro jest cudownie
piękne, to właśnie z niego ujęcie zawiśnie na ścianie), drugi z komiksu „Sandman” Neila Gaimana. Chyba, że znów zmieni mi się koncepcja. Już nie mogę
się doczekać!
![]() |
Źródło: Wired |
Komentarze
Prześlij komentarz